Wesele Ignissy i Qiumiego- Kaara.

*Na sale weszło parę bardów. Dwóch z lutniami, jeden z fletem, dwóch z bębnami i jeden śpiewak*

*W drzwiach stanęła zziajana dziewczyna. Przetoczyła wzrokiem po sali w poszukiwaniu kogoś znajomego.* Mam nadzieję, że się nie spóźniłam... *Powiedziała cicho w obawie, że ona pomyliła godziny, a wesele już się skończyło.*

*pannie młodej zaparło dech w piersiach na widok wszystkich dekoracji i ogólnego wystroju sali. było tam bardzo przestronnie i jasno. wszystko przyozdobione było białymi różami*

*zauważyła w tłumie znajomą twarz Annice i uśmiechnęła się do niej. to był najszczęśliwszy dzień jej życia*

Witaj Ignisso! Witaj Qiumi! *Powiedziała i dygnęła unosząc odrobinę swoją błękitną sukienkę kupioną specjalnie na tę okazję.*

*Uśmiechnął się i pocałował Igniss* To co? Może jeszcze dojdą goście a jak nie to będziemy w trójkę. No i zespół...

*Dopiero teraz spostrzegła, że sala jest prawie pusta.* Ile mniej więcej osób zaprosiliście? *Zapytała po chwili.*